Dlaczego katolicy potrzebują ekologii?
wydrukuj
Krzysztof Wołodźko
06.07.2015 08:32, aktualizacja 06.07.2015 09:15
(fot. shutterstock.com)
Koncepcja "ekologii integralnej", przedstawiona przez Franciszka na kartach "Laudato si", stanowi istotny element tej encykliki. I dobrze by było, gdyby polscy katolicy wzięli ją sobie do serca.
Encyklika "Laudato si" wzbudziła sporą konsternację w niektórych prawicowych/katolickich kręgach w Polsce. Złożył się na to również fakt, że termin "ekologia" jest u nas traktowany z dużą dozą nieufności. A przecież potrzebujemy myśli ekologicznej jako zdrowej troski o stan polskiej natury i piękno ojczystej ziemi. Chrześcijańska ekologia - daleka od ideologicznych założeń nurtów związanych choćby z New Age - nie powinna dziwić czy wręcz gorszyć katolików.
Czym jest ekologia integralna?
Papież Franciszek proponuje "ekologię integralną". Co oznacza ten termin? Przede wszystkim wskazuje na odpowiedzialność człowieka za stan naszej planety, za stan natury. Żyjemy w czasach, gdy zdolność do ingerowania w porządek natury przekracza wszystko, do czego byliśmy jako rodzaj ludzki zdolni od wieków. Stwarza to ogromne, pozytywne możliwości, z których korzystają przede wszystkim mieszkańcy "pierwszego świata". Z drugiej strony - nierzadko powoduje dyktowaną chciwością nadmierną eksploatację dóbr naturalnych, prowadzi do wyniszczenia ekosystemów, do olbrzymiego zatruwania ziemi, powietrza, wody, do potężnej degradacji warunków życiowych całych ludzkich społeczności. W skrócie: chciwość albo bezmyślność prowadzą do podcinania gałęzi, na której siedzimy.
W myśli Franciszka ekologia integralna obejmuje kwestie środowiskowe, gospodarcze i społeczne. Papież zwraca uwagę, że "środowisko naturalne" nie istnieje "obok" człowieka jako rzeczywistość kompletnie z nami nie powiązania (choć tak często mogą myśleć ludzie zamknięci w betonowych pudełkach mieszkań i w swoich samochodach). Jesteśmy włączeni w świat przyrody, stanowimy jego część i wzajemnie się z nim przenikamy. Stąd przekonanie Franciszka, że przyczyny dla których dokonuje się w danym miejscu degradacja przyrody, wymagają analizy funkcjonowania społeczeństwa, jego gospodarki, obowiązujących tam zachowań, sposobu rozumienia rzeczywistości: "nie ma dwóch odrębnych kryzysów, jeden środowiskowy, a drugi społeczny, ale istnieje jeden złożony kryzys społeczno-ekologiczny".
Polskie tradycje ekologiczne
W Polsce mamy piękne tradycje ekologiczne, łączące w jedno patriotyzm z szacunkiem wobec rodzimej przyrody. Z całą pewnością stanowią one rodzimą wersję ekologii integralnej, która łączy w jedno kwestie społeczne, gospodarcze, środowiskowe.
Przywołam tylko jedną postać o ogromnych zasługach dla Polski i dla jej dziedzictwa naturalnego. To Wielkopolanin hrabia Władysław Zamoyski, dzięki któremu Zakopane stanowi część rodzimego dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego. Pod koniec XIX w. arystokrata postanowił uratować tatrzańskie lasy zdewastowane przez poprzednich właścicieli. Wykupił spore tereny na Podhalu i w Tatrach, podjął się ich ponownego zalesiania, znacznie ograniczył wyręby. Równocześnie, dzięki znacznym staraniom Zamoyskiego, udało się wybudować linię kolejową między Zakopanem a Chabówką, co nie tylko poprawiło komunikację w tym regionie, ale miało pozytywny wpływ na lokalną gospodarkę.
Co więcej, Zamoyski zaangażował się bardzo poważnie w sądowy spór graniczny Polaków z Węgrami o Morskie Oko. Proces między stroną polską a węgierską toczył się przed międzynarodowym sądem w Grazu. Ostatecznie w 1902 r. sąd przyznał rację stronie polskiej. Nagrodą za wytężona pracę na rzecz kultury i przyrody Podhala było honorowe obywatelstwo Zakopanego.
Dobrze widać jakie cele przyświecały Zamoyskiemu: zamiast chciwości - troska o dobro wspólne, zamiast łatwego zysku - staranie o zachowanie dobrostanu przyrody, piękna krajobrazów dla następnych pokoleń. Niestety, bardzo często brakuje nam dziś w życiu społecznym takich postaw. I zrozumienia, że praktycznie realizowana dbałość o naturę to nie żaden "ekoterroryzm", ale świadectwo odpowiedzialności za "małą (i większą) ojczyznę".
Turystyczna hiperkonsumpcja
W chrześcijańskiej wizji świata, jako miejsca danego nam przez Boga nie tylko dla używania, ale także dla pielęgnowania, musi znaleźć się miejsce dla ekologii. Szkoda, że część polskich katolików żyje pod wpływem najgorszych wyobrażeń społecznych, które rażą kompletnym brakiem wyobraźni w tym względzie. Słowa "czyńcie sobie ziemię poddaną" nie oznaczają, że możemy bezmyślnie eksploatować naturę, bo "to się nam opłaca".
Niestety, kłaniają się w tym względzie także bezmyślne i masowe nawyki turystyczne: wiele miejsc cennych krajobrazowo, w tym Zakopane i jego okolice, są dziś niemal zadeptane, dobro natury jest zagrożone - zanieczyszczenie powietrza w samym Zakopanem jest bardzo wysokie. Czemu się dziwić, skoro ruch samochodowy w tamtych stronach jest tak potężny?
Przestańcie sarkać, zacznijcie słuchać
Zdaję sobie sprawy, że język encykliki może nie przemawiać do każdego. Gdy papież stwierdza, że "konsumpcyjna wizja człowieka, wspierana przez machinę dzisiejszej zglobalizowanej ekonomii, dąży do homogenizacji kultury i osłabienia ogromnej różnorodności kulturowej, będącej skarbem ludzkości" to może się nam wydawać: nas to nie dotyczy. Czy aby na pewno?
Czytałem niedawno wywiad z Krzysztofem Worobiecem, liderem jednej z mazurskich organizacji ekologicznych. Zapytany, jak zmieniły się Mazury w ciągu ostatnich dwudziestu pięciu lat, odpowiada, że negatywne tendencje rzucają się w oczy: "Liczy się tylko cena rynkowa ziemi lub tego, co na niej stoi. Dlatego też masowo sprzedaje się brzegi jezior, »zagospodarowuje« wyspy, a nawet grodzi całe jeziora. Pokolenie, które nadaje dziś ton życiu społecznemu, nie ceni ani dzikiej natury, ani harmonijnego krajobrazu kulturowego, nieprzekształcanego dla doraźnych celów. Jeśli miałbym określić podstawowe tendencje ostatnich dekad, to byłyby to przede wszystkim pogłębianie się chaosu przestrzennego i pozbawiona zahamowań komercjalizacja przestrzeni publicznej, a wręcz jej rabunkowa eksploatacja".
Nie miejmy złudzeń. Ekologiczne treści zawarte w "Laudato si" to nie "lewackie nowinkarstwo", ale głęboko przemyślana analiza kondycji współczesnego świata. Papież Franciszek ma coś ważnego do powiedzenia o Polsce, o naszym egoizmie i bezrefleksyjnym używaniu natury. Parafrazując Jana Pawła II: przestańcie sarkać, zacznijcie słuchać.
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen