.

.

Sonntag, 4. Oktober 2015



http://pogoda.wp.pl/gid,18232842,kat,1035571,title,Ziemia-zagrozona-Drastyczne-wnioski-slynnego-naukowca,galeria.html?ticaid=116b69



Porażający raport na temat globalnego ocieplenia

Amerykański naukowiec James Hansen jako pierwszy publicznie mówił o globalnym ociepleniu. Hansen wystąpił przed amerykańskim Kongresem w 1988 roku jako dyrektor Instytutu Badań Kosmicznych NASA. Zwiastunem nadchodzących problemów była seria 5 kolejnych rekordowo ciepłych miesięcy w skali globalnej. Kongresmeni usłyszeli od Hansena mocne słowa. - Pora przestać ględzić i przyznać, że mamy mocne dowody na istnienie efektu cieplarnianego - powiedział w 1988 roku. Niewielu wówczas brało jego słowa na poważnie

Szybkie, drastyczne skutki

28 lat później o ociepleniu klimatu wiemy już znacznie więcej. Hansen wciąż jest przerażony ignorancją wielu ludzi, przede wszystkim sceptyków globalnego ocieplenia. W ostatnich dniach amerykański naukowiec, wraz z 16 współpracownikami, przedstawił dokument, w którym zasugerował m.in. scenariuszwzrostu poziomu mórz na świecie o ponad 30 cm w ciągu 50 lat. Oznacza to, że poważne problemy czekają praktycznie wszystkie nadmorskie miejscowości świata. Biorąc pod uwagę archeologiczną ewidencję skutków zmian klimatu z przeszłości oraz aktualne obserwacje i wyniki badań, naukowcy doszli do wniosku, że nawet niewielkie zmiany klimatu mogą wywołać drastyczne i szybkie konsekwencje. 


Długo oczekiwany raport

Choć o nadchodzącej emisji dokumentu Hansena i jego współpracowników mówiono od dawna, dopiero teraz ujrzał on światło dzienne. Reakcje naukowców są skrajne - to swoista mieszanka szoku ze sceptycyzmem. Niektórzy dziennikarze nazwali raport Hansena " bombą". Większość uczonych zaleca bardzo uważne zapoznanie się z dokumentem, ponieważ moment na reakcję przeciw globalnemu ociepleniu jest absolutnie ostatni. 

Trzy główne zagrożenia

Praca została opublikowana w czasopiśmie "Atmospheric Chemistry and Physics" (pol. "Chemia i Fizyka Atmosferyczna"). Konkluzje są szokujące - autorzy wymieniają całą gamę zagrożeń związanych z globalnym ociepleniem, które przełożą się na konkretne, niszczycielskie skutki jeszcze w XXI wieku. Mowa przede wszystkim o trzech skutkach: wzroście poziomu mórz, zatrzymaniu się cyrkulacji w oceanach oraz coraz częstszych "superburzach".

Wzrost poziomu mórz

Hansen i jego współpracownicy uważają, że aktualnie stosowane modele nie oceniają tempa topnienia lodowców na Grenlandii oraz na Antarktydzie adekwadnie. Szczególnym zagrożeniem jest Antarktyda - gdyby roztopiła się w całości, poziom mórz na świecie wzrósłby o 6 metrów, zatapiając wiele nadmorskich miast. Amerykanie udowadniają, że utrata lodu nie przebiega liniowo, a wykładniczo, a więc przyspiesza. Można sobie wyobrazić, że, przykładowo, w następnych 10 latach utrata lodu będzie taka jak w poprzednich dwudziestu, a po ich upływie, kolejna taka porcja lodu rozpłynie się w zaledwie 5 lat. 

Zmiana prądów morskich

Zmiana prądów morskich

Mowa przede wszystkim o AMOC (ang. "Atlantic Meridional Overturning Circulation") czyli cyrkulacji termohalinowej spowodowanej wymianą wodypomiędzy oceanami ze względu na różne stężenia soli i temperatury akwenów. To właśnie AMOC odpowiada za transmisję ciepła wraz z wodą w kierunku Europy. Hansen i jego współpracownicy uważają, że ze zwolnieniem AMOC mamy do czynienia już obecnie. Wiąże się ona z osłabieniem Golfsztromu, co może spowodować paradoks - pomimo globalnego ocieplenia, Europa, szczególnie zachodnia i północna, może stawać się stopniowo coraz zimniejsza. Przeciwny efekt dotyczyć będzie wschodniego wybrzeża Ameryki Północnej - tam będzie coraz cieplej. 

Superburze

Hansen i jego współpracownicy uważają, że czeka nas wzrost intensywności superburz (jak zwykło się nazywać burze o ogromnej sile) ze względu nas wzrost różnicy temperatur w oceanach pomiędzy obszarami równikowymi a polarnymi. Ze względu na wspomnianą różnicę, na średnich szerokościach geograficznych zrobi się bardzo niebezpiecznie, a wielkie sztormy będą czynić spustoszenie także na kontynentach, szczególnie w obszarach nadmorskich, coraz częściej i coraz silniej. 

Ostatni dzwonek
następne

Ostatni dzwonek

Raport amerykańskich uczonych jest porażający, a zaprezentowane w nim realne skutki globalnego ocieplenia mogą zatrważać. - Tylko jedno wiemy na pewno. Nadszedł ostatni moment, w którym możemy jeszcze ratować Ziemię. Wśród czołowych ekspertówpanuje pełna zgoda co do tego, że osiągnęliśmy punkt, w którym sytuacja stała się paląca - podsumowuje James Hansen. 

http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/nowy-zarzad-tauronu-zainwestuje-w-gornictwo,204,0,1918412.html

Nowy zarząd Tauronu zainwestuje w górnictwo. Poprzedni był oporny, więc już nie pracuje

Jerzy Kurella FOT. PAP/RAFAŁ GUZ
Jerzy Kurella
Rząd dopiął swego. Tauron będzie inwestował w górnictwo - ogłosił nowy zarząd energetycznego koncernu. Członkowie poprzedniego zarządu stracili stanowiska, bo stawiali warunki w sprawie przejęcia bankrutującej kopalni Brzeszcze.

Do kadrowego trzęsienia ziemi w Tauronie doszło w czwartek. Rada nadzorcza spółki odwołała prezesa Dariusza Luberę oraz wiceprezesów Aleksandra Grada i Katarzynę Rozenfeld. Pozostali wiceprezesi, Stanisław Tokarski i Zbigniew Zawadzki, zrezygnowali sami w geście solidarności. Nowym prezesem został były wiceprezes PGNiG Jerzy Kurella, do zarządu weszli też Michał Gramatyka który został wiceprezesem ds. handlowych oraz Henryk Borczyk - nowy wiceprezes ds. korporacji.

W czwartek późnym wieczorem nowy zarząd wysłał do mediów oświadczenie, w którym poinformował, że jednym z jego priorytetów będzie kontynuacja prac związanych z zapewnieniem Grupie Tauron własnego paliwa do produkcji energii. "W tej chwili kopalnie skupione w Grupie zaspokajają ok. 40 proc. jej zapotrzebowania na paliwo, zgodnie z przyjętymi założeniami wskaźnik ten w najbliższych latach ma przekroczyć 50 proc." - czytamy w oświadczeniu.


Oznacza to ni mniej, ni więcej, że nowe władze zaangażują koncern w ratowanie górnictwa. A tego właśnie oczekuje resort skarbu. To właśnie głosami przedstawicieli ministerstwa stanowiska stracili Lubera, Grad i Rozenfeld.

"W Grupie Tauron z powodzeniem działają już dwie kopalnie węgla kamiennego. Dzięki dalszej synergii z górnictwem Tauron ma szanse stać się niezależnym energetycznie podmiotem. Jego budowa z pewnością jest procesem długotrwałym, ale ze względu na zmieniające się warunki rynkowe – nieodwracalnym" – mówi cytowany w komunikacie Jerzy Kurella.
Powodem konfliktu między byłym już zarządem koncernu a ministerstwem skarbu były warunki, na jakich Tauron miał kupić upadającą kopalnię Brzeszcze. Koncern zaproponował, że kupi kopalnię za symboliczną złotówkę i to też tylko wtedy, jeżeli zostanie wcześniej zrestrukturyzowana. Koncern nie wykluczał, że przejmie zakład wspólnie ze spółką należącą do jednego z najbogatszych Polaków, miliardera Michała Sołowowa. To z kolei nie spodobało się działającym w kopalni związkom zawodowym, którzy chcieliby, żeby Brzeszcze trafiły bezpośrednio do Tauronu.

W poniedziałek w kopalni ma się odbyć górniczy protest.