http://pogoda.wp.pl/gid,18232842,kat,1035571,title,Ziemia-zagrozona-Drastyczne-wnioski-slynnego-naukowca,galeria.html?ticaid=116b69
Porażający raport na temat globalnego ocieplenia
Amerykański naukowiec James Hansen jako pierwszy publicznie mówił o globalnym ociepleniu. Hansen wystąpił przed amerykańskim Kongresem w 1988 roku jako dyrektor Instytutu Badań Kosmicznych NASA. Zwiastunem nadchodzących problemów była seria 5 kolejnych rekordowo ciepłych miesięcy w skali globalnej. Kongresmeni usłyszeli od Hansena mocne słowa. - Pora przestać ględzić i przyznać, że mamy mocne dowody na istnienie efektu cieplarnianego - powiedział w 1988 roku. Niewielu wówczas brało jego słowa na poważnie
Szybkie, drastyczne skutki
28 lat później o ociepleniu klimatu wiemy już znacznie więcej. Hansen wciąż jest przerażony ignorancją wielu ludzi, przede wszystkim sceptyków globalnego ocieplenia. W ostatnich dniach amerykański naukowiec, wraz z 16 współpracownikami, przedstawił dokument, w którym zasugerował m.in. scenariusz wzrostu poziomu mórz na świecie o ponad 30 cm w ciągu 50 lat. Oznacza to, że poważne problemy czekają praktycznie wszystkie nadmorskie miejscowości świata. Biorąc pod uwagę archeologiczną ewidencję skutków zmian klimatu z przeszłości oraz aktualne obserwacje i wyniki badań, naukowcy doszli do wniosku, że nawet niewielkie zmiany klimatu mogą wywołać drastyczne i szybkie konsekwencje.
Długo oczekiwany raport
Choć o nadchodzącej emisji dokumentu Hansena i jego współpracowników mówiono od dawna, dopiero teraz ujrzał on światło dzienne. Reakcje naukowców są skrajne - to swoista mieszanka szoku ze sceptycyzmem. Niektórzy dziennikarze nazwali raport Hansena " bombą". Większość uczonych zaleca bardzo uważne zapoznanie się z dokumentem, ponieważ moment na reakcję przeciw globalnemu ociepleniu jest absolutnie ostatni.
Trzy główne zagrożenia
Praca została opublikowana w czasopiśmie "Atmospheric Chemistry and Physics" (pol. "Chemia i Fizyka Atmosferyczna"). Konkluzje są szokujące - autorzy wymieniają całą gamę zagrożeń związanych z globalnym ociepleniem, które przełożą się na konkretne, niszczycielskie skutki jeszcze w XXI wieku. Mowa przede wszystkim o trzech skutkach: wzroście poziomu mórz, zatrzymaniu się cyrkulacji w oceanach oraz coraz częstszych "superburzach".
Wzrost poziomu mórz
Hansen i jego współpracownicy uważają, że aktualnie stosowane modele nie oceniają tempa topnienia lodowców na Grenlandii oraz na Antarktydzie adekwadnie. Szczególnym zagrożeniem jest Antarktyda - gdyby roztopiła się w całości, poziom mórz na świecie wzrósłby o 6 metrów, zatapiając wiele nadmorskich miast. Amerykanie udowadniają, że utrata lodu nie przebiega liniowo, a wykładniczo, a więc przyspiesza. Można sobie wyobrazić, że, przykładowo, w następnych 10 latach utrata lodu będzie taka jak w poprzednich dwudziestu, a po ich upływie, kolejna taka porcja lodu rozpłynie się w zaledwie 5 lat.
Zmiana prądów morskich
Mowa przede wszystkim o AMOC (ang. "Atlantic Meridional Overturning Circulation") czyli cyrkulacji termohalinowej spowodowanej wymianą wody pomiędzy oceanami ze względu na różne stężenia soli i temperatury akwenów. To właśnie AMOC odpowiada za transmisję ciepła wraz z wodą w kierunku Europy. Hansen i jego współpracownicy uważają, że ze zwolnieniem AMOC mamy do czynienia już obecnie. Wiąże się ona z osłabieniem Golfsztromu, co może spowodować paradoks - pomimo globalnego ocieplenia, Europa, szczególnie zachodnia i północna, może stawać się stopniowo coraz zimniejsza. Przeciwny efekt dotyczyć będzie wschodniego wybrzeża Ameryki Północnej - tam będzie coraz cieplej.
Superburze
Hansen i jego współpracownicy uważają, że czeka nas wzrost intensywności superburz (jak zwykło się nazywać burze o ogromnej sile) ze względu nas wzrost różnicy temperatur w oceanach pomiędzy obszarami równikowymi a polarnymi. Ze względu na wspomnianą różnicę, na średnich szerokościach geograficznych zrobi się bardzo niebezpiecznie, a wielkie sztormy będą czynić spustoszenie także na kontynentach, szczególnie w obszarach nadmorskich, coraz częściej i coraz silniej.
AFP / NASA
Ostatni dzwonek
Raport amerykańskich uczonych jest porażający, a zaprezentowane w nim realne skutki globalnego ocieplenia mogą zatrważać. - Tylko jedno wiemy na pewno. Nadszedł ostatni moment, w którym możemy jeszcze ratować Ziemię. Wśród czołowych ekspertów panuje pełna zgoda co do tego, że osiągnęliśmy punkt, w którym sytuacja stała się paląca - podsumowuje James Hansen.